poniedziałek, 1 sierpnia 2016



Episode 7
-Hej, młoda, wstawaj!- krzyczał mój brat.
-Co? która godzina?- spytałam półprzytomna prostując się na krześle.
-6.50- odpowiedział na co gwałtownie wstałam. Dopiero teraz dotarło do mnie, że zasnęłam odrabiając lekcje. Brawo Jess! Jęknęłam i popędziłam do szafy chcąc przygotować cokolwiek –Uspokój się! Przygotowałem ci już rzeczy. Leżą na łóżku, a teraz usiądź i zjedz śniadanie- podał mi miskę płatków z mlekiem po czym wyszedł z pokoju. Szybko spałaszowałam jedzenie i podeszłam do łóżka biorąc przygotowany przez brata strój składający się z czarnych rurek z dziurami na kolanach, białej bluzki z krótkim rękawkiem, dżinsowej krótkiej kurtki i bielizny. przewróciłam oczami na komplet koronkowej bielizny. To wybrać mógł tylko chłopak. Zabrałam wszystko do łazienki myjąc się i malując. Włosy wysuszyłam i pozwoliłam opadać im w lekkich falach. Gotowa spakowałam książki i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Blase –No! Wyrobiłaś się i zostało ci jeszcze pół godziny. To niesamowite!- krzyknął, kiedy ubierałam białe super stary. Wyszykowani ruszyliśmy do szkoły uprzednio zakluczając drzwi. Szliśmy szybkim tempem śmieszkując i dogryzając sobie nawzajem. Pod szkołą blondyn ruszył do swoich znajomych, a ja do swoich. Od razu, kiedy tylko weszłam w swoje grono Roza napastowała mnie milionem pytań.
-Rozo! Jutro! Proszę!- jęknęłam patrząc jak pozostałe dziewczyny chichoczą pod nosem.
-Ohh zgoda- odparła zdegustowana –Dzisiaj u mnie o 16! Pomożemy sobie nawzajem się przygotować!- pisnęła do nas białowłosa na co tylko jej przytaknęłyśmy.
-Witam panie- przywitał się z nami Lysander stając za mną –Mógłbym na chwilkę wam porwać Jess?- spytał patrząc głównie na Rozę, która położyła ręce na biodrach.
-Idźcie już- machnęła na nas ręką i uśmiechnęła się przyjaźnie. W towarzystwie Lysandra oddaliłam się od dziewczyn.
-Wyciąg rękę- powiedział zatrzymując się nagle –Chcę ci coś dać- dodał z poważną miną. Niepewnie wyciągnęłam dłoń przed siebie, a on ją przytrzymał dając mi mały kluczyk. Popatrzyłam na niego marszcząc brwi –Nataniel poprosił mnie, żebym ci przekazał kluczyk od szafki. Powiedział, że jest trochę zajęty i cały czas o tym zapomina- wzruszył ramionami u zaśmiał się, kiedy trzepnęłam go w ramię.
-Nie strasz mnie!- zaśmiałam się pod nosem. Chłopak tylko przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Kątem oka widziałam zachwycone nami dziewczyny.
-Ej Lys! Idziesz?- podszedł do nas Kastiel krzywiąc się na mnie.
-Tak, już idę. Widzimy się na długiej przerwie- pocałował mnie w policzek i odszedł w towarzystwie czerwonowłosego. Usłyszałam dzwonek na lekcje, więc dołączając szybko do Rozy ruszyłyśmy w stronę klasy. Na lekcjach cały czas rozmawiałyśmy o dzisiejszej imprezie, przez co jeszcze bardziej się na nią nakręcałyśmy. Kiedy zabrzmiał dzwonek ogłaszający długą przerwę, pospiesznie wyszłam z sali szukając białowłosego. Przechodząc przez korytarz na parterze zauważyłam go, jak stoi ze swoimi kumplami. Nie zastanawiając się długo podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców zwracając na siebie uwagę połowy korytarza –Witaj, moja miła- słysząc słowa „moja miła” mimowolnie na moją twarz wkradł się wielki uśmiech.
-Cześć- odpowiedziałam wypuszczając go z objęć, żeby mógł się do mnie odwrócić –Mógłbyś mi pokazać tą moją szafkę?- spytałam patrząc na grupkę uśmiechniętych od ucha do ucha chłopaków.
-Tak. Do później- zwrócił się do nich i łapiąc mnie za rękę skierował się w stronę klatki schodowej –To tutaj. Numer 400. Moja jest zaraz obok- uśmiechnął się ciepło. Wyjęłam kluczyk z kieszeni spodni i otworzyłam szafkę, w której znajdował się jakiś stary notatnik.
-A to co?- spytałam sięgając po notes –To twoja sprawka?- popatrzyłam na chłopaka, który podniósł ręce do góry w geście, że nie miał z tym nic wspólnego. Chciałam go otworzyć, ale w tym samym momencie zadzwonił dzwonek i musieliśmy udać się na lekcję, więc schowałam go do plecaka.
-Mogłabyś mi coś obiecać?- zwrócił się do mnie białowłosy odprowadzający mnie pod salę 13.
-Co takiego?- popatrzyłam na niego pytająco.
-Mogłabyś nie otwierać go beze mnie?- spytał na co uśmiechnęłam się lekko rozbawiona.
-Dobrze- odparłam –Ale masz u mnie dług- szturchnęłam go w ramie.
-Zgoda!- odpowiedział szybko biegnąc na lekcje.
Kolejne zajęcia minęły mi bardzo szybko. No może oprócz kartkówki z historii, na którą umiałam na dwa razy, ale z pomocą Rozy poszło mi świetnie. Byłam jej bardzo wdzięczna, że pomogła mi z tymi zadaniami, bo ciocia nie byłaby zadowolona wiedząc, że coś zawaliłam. Po lekcjach razem z białowłosą poszłyśmy do mnie, żebym spakowała najpotrzebniejsze rzeczy.
-Jeszcze jakieś ciuchy- westchnęłam i podeszłam do szafy odsuwając drzwi pokazując przyjaciółce całą jej zawartość. Dziewczyna prze szczęśliwa w podskokach podbiła do mnie nurkując w szafie.
-Eh, coś tu się nie zgadza- popatrzyła na mnie skrzywiona –Gdzie sukienki?- spytała krzyżując ręce na piersi.
-Nie mam- wzruszyłam ramionami na co moja przyjaciółka wybałuszyła oczy z niedowierzeniem –No co? to, że jestem dziewczyną nie oznacza, że muszę mieć kiecki- westchnęłam –Wezmę chyba białą koszulę i czarne rurki- uśmiechnęłam się blado.
-Nie ma mowy! Ja ci coś pożyczę- krzyknęła Roza po czym zeskanowała mnie wzrokiem –Albo nie, żadna z moich sukienek nie będzie na ciebie dobra. Jesteś taka chuda, że chyba kupujesz rzeczy na miarę- rzuciła we mnie jakąś koszulką.
-Wcale nie jestem..- nie dokończyłam bo do mojego pokoju wszedł Blase z jakimś pudłem.
-Cześć laski, nie chcę wam przeszkadzać, ale wczoraj zanim wyszedłem na próbę przyszła paczka zaadresowana do ciebie- podał mi pudło i wyszedł.
-Co to? Co to? Co to? Co to?- pytała białowłosa nie mogąc powstrzymać ciekawości. Usiadłyśmy na ziemi i otworzyłyśmy przesyłkę. W środku, dla mojego nieszczęścia, znajdowała się czarna, dobrze dopasowana sukienka z długim rękawem i dużym wycięciem na plecach –Ha! Czyli strojem już się nine musisz przejmować!- zaśmiała się Roza widząc moją skrzywioną minę.
-Nie założę tego! To jest zbyt..- nie mogłam znaleźć słowa, które opisywało by tą „sukienkę”
-Odważne? Sexowne?- popatrzyła na mnie rozbawiona –Daj spokój, jest świetna! Zabieraj ją i idziemy do mnie- klasnęła w dłonie łapiąc moją przygotowaną torbę i wychodząc z pokoju. Westchnęłam głośno zastanawiając się czy na wszelki wypadek nie wziąć czegoś innego, więc podeszłam do szafy i do drugiej torby schowałam tą nieszczęsną sukienkę i wyżej wymienioną koszulę i spodnie. Wzięłam jeszcze czarne 17 centymetrówki na platformie i wyszłam do przyjaciółki, która darła się do mnie z dołu. Na nasze szczęście, albo nieszczęście Roza mieszka jakieś 40 minut ode mnie, więc musiałyśmy się spieszyć, żeby pozostałe dziewczyny nie czekały pod drzwiami. Na szczęście żadnej jeszcze nie było. Weszłyśmy do piętrowego domu od razu kierując się do OGROMNEGO salonu zaczynając przesuwać stół, fotele i sofy, żeby było więcej miejsca do zabawy. Nie było to łatwe, ponieważ nie należymy do najsilniejszych osób, więc dźwiganie ciężkich mebli zajęło nam sporo czasu. W międzyczasie przyszły Kim i Iris przez co nasz mały remanent był prostszy i szybszy. Kiedy skończyłyśmy nasze grono powiększyło się o Szarlottę, Li i jeszcze nieznaną mi dotąd fioletowowłosą dziewczynę.
-Jess poznaj Violettę, jest od nas rok starsza i chodzi na profil architektoniczny- powiedziała Roza wskazując na równą ze mną dziewczynę.
-Miło mi- uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.
-Mi również. Roza dużo o tobie opowiada- zachichotała cicho szarooka.
-Amber dzwoniła i przeprasza, ale rodzice ją zatrzymali i będzie dopiero po 20- westchnęła Roza –Okey, szkoda czasu. Alkoholem zajmę się z Kim- wymieniły porozumiewawcze spojrzenia –Szar, Li mogłybyście zanieść wszystkie nasze rzeczy do mojego pokoju?- zasalutowały i poszły do przedpokoju –Iris mogłabyś podpiąć laptopa do wierzy i ogarnąć piosenki?- rzuciła do rudowłosej różowego pendrie’a – Jeszcze trzeba porozkładać jedzenie na stołach. Jess, Viola, zajmiecie się tym?- pokiwałyśmy głową i wzięłyśmy siatki z jedzeniem podchodząc do stołów. Wszystko skończyłyśmy o 17.30 –Okey, wszystko jest super! Teraz czas na nasze przygotowania!- wykrzyknęła Roza. Iris pogłośniła muzykę i wszystkie ruszyłyśmy do ogromnego pokoju białowłosej. Każda po kolei szła się najpierw myć, a później siadała na krześle na środku pokoju i oddawała się w ręce pozostałych. Na pierwszy ogień poszła Li, później Violetta, Iris, Kim, Szarlotta, Roza i na końcu ja. Usiadłam grzecznie na krześle i pozwoliłam, żeby Roza zrobiła mi makijaż, a Voletta i Iris włosy. Kiedy skończyły podały mi lusterko, żebym się przejrzała. Byłam w szoku! Ciemne smoky eyes z odrobiną złota i idealnie wyprostowane włosy z równiutkim przedziałkiem na środku głowy sprawiały, że wyglądałam fantastycznie –No Jess, teraz kiecka!- białowłosa rzuciła we mnie sukienką pocierając chytrze ręce. Westchnęłam ciężko biorąc jeszcze buty i weszłam do łazienki wbijając się w kusy strój. Kiedy przeglądałam się w łazienkowym lustrze myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Cała czerwona wyszłam z pomieszczenia skazując się na wzrok dziewczyn –Jess! Jest jeszcze lepiej, niż myślałam!- uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mnie mocno, a przez nasze wysokie obcasy o mało co się nie pozabijałyśmy –To co? na dół?- spytała na co jej przytaknęłyśmy. Jako jedyna zostałam na górze patrząc na wyświetlacz telefonu.
-20.13. powinni się już schodzić- przygryzłam wargę chowając telefon do torby schodząc na dół. Dziewczyny siedziały na kanapach rozmawiając ze sobą. Iris, której wyprostowałyśmy rude włosy i lekko wymalowały, podeszła do mnie uśmiechając się od ucha do ucha –Jak tam?- spytałam trochę spięta.
-U mnie świetnie. Gorzej u ciebie- na jej słowa przygryzłam wargę próbując opuścić choć trochę materiał sukienki –Nie martw się. Wyglądasz ślicznie i jestem pewna, że powalisz niejednego chłopaka- puściła mi oczko, a ja uśmiechnęłam się słabo. Dzwonek do drzwi oznajmił przyjście pierwszych gości. Byli to zupełnie mi obcy ludzie. Co jakiś czas przeplatywały się osoby, które kojarzyłam. Wszystko było w porządku, znaczy tak mi się zdawało. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, co było mi na rękę. W pewnym momencie koło mnie przemknął Kastiel, który zeskanował mnie od góry do dołu uśmiechając się łobuzersko. Westchnęłam cicho, dziękując, że nie musiałam z nim wchodzić w konwersację. No ale na moje nieszczęście Debra zauważając mnie, uśmiechnęła się i chwyciwszy swojego chłopaka stanęła przede mną.
-Hej Jess!- krzyknęła próbując przekrzyczeć muzykę –Jak się bawisz? Świetnie wyglądasz!- popatrzyła na mnie szarpiąc się z czerwonowłosym.
-Cześć wam! Impreza jest super! Ty też wyglądasz fantastycznie!- odpowiedziałam, a Kastiel powiedział coś dziewczynie na ucho i poszli machając do mnie. Podeszłam do stołu z alkoholem i wzięłam jednego z przygotowanych wcześniej drinków. Upiłam kilka łyków i ruszyłam dalej w tłum tańczących lub rozmawiających ludzi. W pewnym momencie ktoś złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Odruchowo uderzyłam tą osobę łokciem w brzuch przez co wyswobodził mnie z uścisku. Odwróciłam się i dopiero wtedy zorientowałam się, że zaatakowałam Lysandra. Odłożyłam szklankę na półkę koło siebie i podeszłam do niego –Nic ci nie jest? Przepraszam, ale nie miałam pojęcia, że to ty!- zaśmiałam się panicznie prowadząc białowłosego w stronę kanapy, na której usiedliśmy –A poza tym nie uderzyłam cię aż tak mocno- kolorowoki spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Tak, wiem, ale chciałem wzbudzić w tobie litość- zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami –Jak się bawisz?
-Świetnie!- odpowiedziałam przy jego uchu, aby mnie usłyszał –Kiedy przyszedłeś?- dodałam odchylając się od niego.
-Jakieś pół godziny temu. Szukałem cię, ale jak tylko cię zauważyłem to mi gdzieś uciekałaś. Dopiero teraz cię dopadłem- uśmiechnął się przechylając głowę na bok pozwalając niesfornym kosmykom opaść na jego cudne oczy. Odgarnęłam je i pocałowałam go w czoło. Chłopak chyba tego nie przewidział, bo trochę się zaczerwienił, ale za sekundę potrząsnął głową wracając do uśmiechu –Chcesz coś do picia?- zapytał na co przytaknęłam, a po chwili zniknął w tłumie bawiących się osób.
-Cześć różowy łebku!- Blase poczochrał moje włosy i usiadł na dawnym miejscu Lysandra.
-Jak tam?- zadarłam mu się do ucha, żeby cokolwiek usłyszał.
-Spoko! Lysander cię szuka- powiedział a ja zrobiłam minę w stylu „serio?” –Nic nie mówiłem- podniósł ręce w geście obronnym i sobie poszedł. W tym samym momencie wrócił białowłosy i podał mi jedną ze szklanek. Podziękowałam upijając łyk za mocnego dla mnie trunku krzywiąc się lekko. Rozmawiałam z Lysandrem przez całą imprezę. Co chwilę ktoś do na się dosiadał zamieniając z nami parę zdań i odchodząc. Kiedy rozstawałąm się z Lysandrem w międzyczasie rozmawiałam z Violettą na tematy artystyczne, z Kentinem o różnych sportach, z Rozalią o chłopakach i z Amber o Lysandrze. Poznałam także Alexego i jego brata-bliźniaka Armina.

***

Po pierwszej w nocy została nas już tylko garstka, ponieważ reszta ledwo trzymała się na nogach i ktoś po nich poprzychodził.
-To co? butelka?- spytała Roza lekko się chwiejąc. Wszyscy byliśmy w dobrych humorach, więc nikt nie umiał zaprzeczyć. Ja wypiłam wystarczająco dużo, żeby kręciło mi się w głowie, ale na całe szczęście byłam świadoma, nie to, co niektórzy. Spojrzałam na ledwo trzymającą się Rozę i współczułam jej kac-giganta –No to już! Siadamy w kółku- wzięła pustą butelkę po wódce i podeszła do Leo siadając koło niego na ziemi. Razem z białowłosym wzruszyliśmy ramionami i usiedliśmy obok Iris. do naszego wesołego grona dołączyli się jeszcze Kas z Debrą, Armin i Alexy, Ken, Kim, Iris oraz Viola –Kto kręci pierwszy?- białowłosa położyła na środku butelkę i popatrzyła po nas –Lys! Zaczynaj- powiedziała i czknęła. Lysander spojrzał na mnie i niepewnie zakręcił butelką. Wypadło na Iris, która automatycznie się wyprostowała.
-Pytanie czy wyzwanie?- Biedna Iris. Lysander ma bujną wyobraźnię, więc boję się, co wymyśli.
-A co mi tam! Wyzwanie- powiedziała kładąc ręce na biodrach. Lysander chwilę się zastanowił i powiedział.
-Zetnij włosy!- wszyscy popatrzyli na Lysa zdziwionym spojrzeniem –No co? zawsze byłem ciekawy jak wyglądasz w krótszych- wzruszył ramionami i zapisał jej wyzwanie w notatniku –Żebym nie zapomniał- mrugnął do niej i zamknął notes.
-To świetny pomysł Lys! Zapisuj wszystkie wyzwania, jakie będziemy musieli wykonać później- zachichotała Debra na co białowłosy tylko kiwnął głową. Iris pogładziła swoje długie włosy i zakręciła butelką. Wypadło na Armina.
-Dajesz pytanie- powiedział szybko.
-Która z tutaj obecnych jest najładniejsza?- wszystkie popatrzyłyśmy na szatyna przełykającego ślinę.
-Cchyba Vola- powiedział –Aalbo Jess- usłyszawszy swoje imię lekko się zarumieniłam przez co białowłosy spiorunował Armina –Tera ja!- sięgnął i zakręcił butelką. Wypadło na Rozę, która od razu wybrała wyzwanie –Musisz chodzić przez miesiąc w spodniach- padły ciche westchnięcia.
-Zgoda- uśmiechnęła się promiennie, a kolorowooki zapisał to w notatniku. Złotooka zakręciła butelką i wypadło na mnie! no nie! Roza uśmiechnęła się cwano –Jess, pytanie czy wyzwanie- spytała zacierając ręce.
-Wyzwanie- co?! co ja wybrałam?! Już po mnie! Na moją decyzję uśmiechnęło się parę osób.
-Wiesz co Jess? Każdy z nas tu obecnych wie, że chodzisz z Lysandrem- i się zaczyna –I widzieliśmy wasze słodkie minki do siebie albo całusy w policzek- do czego ona zmierza?! Przez nią coraz bardziej się denerwuję –Ale nigdy nie widzieliśmy jak się całujecie! Więc moje wyzwanie do ciebie jest takie, żebyś pocałowała Lysia!- wstrzymałam na chwilę powietrze czerwieniąc się. Spojrzałam na Kasa, który tłumił śmiech. Westchnęłam głośno odwracając się do również całego czerwonego białowłosego wpijając się w jego usta. Starałam się nie zwracać uwagi na piszczące dziewczyny. Kiedy oderwałam się od Lysandra wyszeptałam głuche „przepraszam” i chwyciłam butelkę zakręcając ją. Wypadło na zaskoczonego Kasa. O proszę!
-Dawaj wyzwanie- uśmiechnął się sprytnie. Zastanowiłam się nad wyzwaniem i wtedy mi przyszedł diaboliczny pomysł. Wyszczerzyłam się do niego przez co jego uśmiech zniknął.
-Musisz w poniedziałek przyjść na wszystkie lekcje- powiedziałam na co wszyscy popatrzyli na mnie dziwnie.
-Nie ma problemu.
-Daj mi dokończyć- uciszyłam go dalej utrzymując szeroki uśmiech –Ale musisz przyjść ubrany na różowo z dwoma kucykami i pluszowym misiem- słysząc to chłopakowi opadła szczęka a wszyscy zaczęli się trząść ze śmiechu. Jedynie Lysander tylko się uśmiechnął i zapisał to w zeszycie. Graliśmy tak do 3. W międzyczasie padły wyzwania takie jak: Lys musiał przez tydzień chodzić w normalnych ciuchach do szkoły, Debra i Roza przyjść w poniedziałek bez makijażu, Viola ubrać obcasy, Ja naśladować kogoś z naszego grona przez cały dzień w szkole i Ken, żeby przyszedł w poniedziałek wymalowany jak dziewczyna. Po tej jakże ekscytującej grze, wszyscy rozeszli się do siebie. Lysander uparł się, że mnie odprowadzi, więc razem z Blase’em ruszyliśmy w jedną stronę wcześniej żegnając się z pozostałymi. Stojąc pod naszymi drzwiami Blase pożegnał się z Lysandrem i wszedł do domu zostawiając nas samych.
-To do zobaczenia w..- zaczął, ale go uciszyłam.
-Nie pozwolę ci teraz wrócić samemu do domu- powiedziałam na co chłopak spojrzał na mnie zdziwiony –Nadzwonisz do Leo i powiesz mu, że zostajesz u mnie na noc- otworzyłam drzwi i chwyciwszy Lysandra z ramie pociągnęłam go do środka.
-Ale..- znowu chciał coś powiedzieć, ale znowu mu przerwałam.
-Żadnych ale, a poza tym muszę ci coś powiedzieć- przygryzłam wargę spoglądając na zakłopotaną twarz chłopaka –Blase!- krzyknęłam na co blondyn przybiegł po przedpokoju w nie więcej niż 3 sekundy.
-Co się sta..- spojrzał na Lysandra i chyba wiedział co chcę mu powiedzieć –Nie ma problemu. Chodź ze mną- machnął do białowłosego, który ściągnął buty i poszedł za blondynem. Ja również zdjęłam z nóg szpilki i poszłam do swojego pokoju wziąć szybki prysznic. Wzięłam z szafy czarne bokserki z Calvina Kleina i burgundową koszulkę mojego brata z napisem „uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego” po czym weszłam do łazienki biorąc szybki prysznic. Po 15 minutach wyszłam z zaparowanego pomieszczenia i wychodząc z pokoju skierowałam się do mojego brata z pomysłem oglądnięcia jakiegoś filmu.
-Hej i jak tam?- weszłam uprzednio pukając do pokoju Blase’a.
-A coś miało być?- zaśmiał się blondyn patrząc to na mnie to na białowłosego siedzącego wygodnie w fotelu koło biurka. Obaj byli już wymyci, co ułatwiło mi sprawę.
-Co zamierzacie teraz robić?- spytałam, widząc jak chłopaki spoglądają na siebie po czym znowu na mnie.
-Właśnie mówiliśmy, że już się położymy- powiedział Blase podchodząc do mnie chcąc mnie wypchnąć za drzwi. zdziwiło mnie jego zachowanie –Nie bój się. Lysander będzie spał w gościnnym, ale my, yyy, no ten, mamy coś jeszcze do obgadania- zaczął się jąkać przez co dobrze wiedziałam, że łże.
-Kłamiesz! Zawsze się jąkasz, jak próbujesz mnie okłamać!- klepnęłam go w pierś z wyższością. On tylko spojrzał na stojącego obok nas białowłosego i westchnął.
-Sama się prosiłaś- uśmiechnął się cwano i przerzucił mnie przez ramię odsłaniając tym całą moją pupę i plecy.
-Ty idioto! Postaw mnie! Chcę jeszcze pożyć!- krzyczałam próbując się uwolnić, ale to nic nie dało. Ten tylko klepnął mnie w pupę idąc ze mną do mojego pokoju rzucając mnie na miękki materac i wychodząc –Co za kretyn!- warknęłam już bardziej do siebie wstając z łóżka, kierując się w stronę drzwi, ale ten debil je zakluczył –Otwórz je! Słyszysz?!- uderzyłam otwartą ręką o framugę. Wzruszyłam ramionami i biorąc do ręki wsuwkę i grzebiąc w dziurce od klucza otworzyłam drzwi wypadając na korytarz. Wbiłam do Blase'a do pokoju chcąc mu nawrzucać, ale nie było go tam, więc nie tracąc czasu zeszłam na parter kierując się do kuchni z nadzieja, ze tam będzie. Nie myliłam się. Siedział jak gdyby nigdy nic i pił kawę. Kiedy mnie zobaczył zachłysnął się napojem kofeinowym
-Jak ty..- przewróciłam oczami.
-Kiedy zamierzałeś mnie wypuścić?- warknęłam podchodząc do niego powoli -I co ja mam teraz z tobą zrobić? Hmm... Juz wiem. Ogolę ci brwi. Nie! Ogolę ci całą głowę!- w tym samym momencie Lys wpadł do kuchni.
-Ej stary, nie chce cie martwic, ale Jess jakoś otworzyła drz...- spojrzał na mnie -o! Tutaj jesteś!- zaśmiał się nerwowo.
-O ty kanalio! Trzymasz z nim!?- fuknęłam zła -Tobie tez ogolę głowę w nocy- syknęłam trochę rozbawiona ich minami.
-Ej młoda chcesz szpecić swojego chłopaka?- uniósł jedną brew Blase.
-Zawsze chciałam mieć chłopaka skina- wzruszyłam ramionami na co chłopaki wytrzeszczyli oczy -No to co? Który pierwszy?- przybrałam zamyśloną minę. W tym samym momencie Lysander chwycił mnie w pasie i podniósł do góry. Zwrócił się jeszcze do blondyna.
-Ja się nią zajmę- po czym wyszedł ze mną z kuchni idąc na gore i wchodząc do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku a sam klęknął nade mną zagradzając mi tym samym drogę ucieczki. Przytrzymał moje ręce, kiedy ja próbowałam się wyswobodzić. Śmialiśmy się obydwoje ale po chwili białowłosy umilkł. Nie rozumiejąc go także umilkłam i popatrzyłam na niego pytająco -Chciałaś mi coś powiedzieć- popatrząc mi głęboko w oczy. Tak! Chciałam mu powiedzieć że go kocham, ale teraz jak o tym pomyślałam to lepiej nic jeszcze nie mówić -A wiec?- wyrwał mnie z rozmyśleń. Przygryzłam nerwowo wargę, a chłopak jak tylko to zobaczył przywarł swoimi ustami do moich łącząc je w długim i namiętnym pocałunku. Tak! Teraz byłam pewna na 100% ze go kocham ale boję się, że on nie odwzajemnia moich uczuć. Lysander oderwał się ode mnie -Ja też mam ci coś do powiedzenia- odezwał się przerywając cisze -Musimy przerwać nasz układ- powiedział cicho i popatrzył w bok -Bo..- przełknął ślinę znowu spoglądając  na mnie.
-Bo?- spytałam nie będąc pewna czy chce to słyszeć.
-Bo się zakochałem- do moich oczu zaczęły napływać łzy wiec odruchowo zaczęłam szybciej mrugać.
-W kim?- starałam się aby mój głos się nie załamał.
-W niedawno poznanej dziewczynie. Byłem z nią na jednej, można tak powiedzieć, randce. A później przez mojego przyjaciela zaczęliśmy udawać ze jesteśmy ze sobą. Aha! Mam też u niej dług- uśmiechnął się patrząc na moja zszokowana minę.
-Mówisz serio?!- nie mogłam w to uwierzyć! Lysander mnie kocha!
-Ale nie wiem czy ona odwzajemnia moje uczucia- wzruszył ramionami i uśmiechnął się smutno. Znowu przygryzłam wargę, ale widząc jak chłopak się krzywi wypuściłam wargę.
-Tak- szepnęłam i uśmiechnęłam się lekko -kocham cie Lysandrze- białowłosy pocałował mnie szybko kierując swoje usta na moją żuchwę, szyję i odsłonięty przez chłopaka obojczyk.
–Myślałem, że ją wrzucisz do wody albo zamkniesz w ogrodzie a nie ją rozdziewiczysz- na dźwięk słów mojego brata odskoczyliśmy od siebie tak gwałtownie, że białowłosy o mało co nie spadł z łóżka.
-Puka sie!- krzyknęłam krzyżując ręce na piersi.
-Tssa dobra. Przepraszam ze wam przeszkodziłem- roześmiał się gasząc światło i wychodząc z pokoju uprzednio zamykając drzwi. Dobrze, że było ciemno bo moja twarz piekła teraz niemiłosiernie i to chyba nie tylko moja -Przepraszam za niego-szepnęłam kładąc się na łóżku.
-To nie twoja wina- odparł chłopak kładąc się obok i przyciągając mnie do siebie -Nie wiedziałem, że masz tatuaż- powiedział po krótkiej ciszy.
-Zrobiłam go dwa lata temu bo chciałam zrobić na złość rodzicom, ale zbytnio się tym nie przejęli- posmutniałam na sama myśl o nich -Bardzo mi ich brakuje i tęsknie za nimi strasznie, ale tak jak jest lepiej. Przynajmniej nikt się z nikim nie kłoci- przez mrok panujący w pomieszczeniu kiedy podniosłam głowę zobaczyłam tylko kontury jego twarzy. Było mi dobrze w jego objęciach. Czułam się kochana i bezpieczna kiedy był ze mną -Czyli zrywamy nasza umowę?- spytałam nie odklejając się od białowłosego.
-Tak- odpowiedział i przełknął ślinę.
-To co teraz z nami będzie?- zadałam kolejne pytanie ciekawa co odpowie. Ten tylko odsunął się ode mnie i usiadł po turecku spoglądając na mnie. Poszłam w jego ślady i tez usiadłam.
-Jessico Black, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja miłą?- spytał a ja zaskoczona rzuciłam się na niego mocno oplatając jego szyje.
-Tak- wyszeptałam w jego włosy a chłopak objął mnie ramionami i położył się na plecach kładąc mnie na sobie.
-Kocham Cię- powiedział i cmoknął mnie w nos przez co cicho zachichotałam.
-Ja ciebie tez- odpowiedziałam i zsunęłam się na materac. Lysander jeszcze na chwile się podniósł aby zdjąć koszulkę po czym kładąc się z powrotem przykrył nas kołdrą i objął mnie w pasie przyciągając bliżej siebie. Leżałam przodem do kolorowookiego więc kusiła mnie jedna rzecz. A dlatego ze jest on moim chłopakiem chyba mogłam sobie na to pozwolić, nie? Wiec wyciągnęłam rękę i lekko przesunęłam dłonią po jego torsie i brzuchu czując dobrze wyćwiczone mięśnie. Kiedy chciałam powrócić palcami w górę chłopak zamruczał i szepnął.
-Nie rób tak- lekko pochwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
-Dlaczego?- spytałam nieco zdenerwowana zakazem.
-Bo to działa na mnie w sposób, w który pewnie byś nie chciała żeby teraz zadziałał- sapnęłam cicho a białowłosy zaśmiał się pod nosem.
-Przepraszam- moje policzki znowu zaczęły piec.
-Nie masz za co- odpowiedział. Leżeliśmy tak długo, aż w końcu zasnęłam.



###
hej hej misie pysie ^.^ witam po strasznie długiej nieobecności, za co bardzo przepraszam ;( niestety na obozie internet nas nie rozpieszczał ;-; ale w końcu jestem, więc rozdziały będą pojawiać się w miarę często, także oczekujcie cierpliwie :D zachęcam do komentowania :* kolejny episode pojawi się jeszcze dzisiaj, żeby zrekompensować tak długą nieobecność <3! nie przedłużając przesyłam całusy i do kolejnego wpisu <3!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz