Episode 11
Zerwałam się na równe nogi słysząc grzmoty pioruna. No nie! Tylko
nie burza! Przygryzłam wargę owijając się w koc, który wyjęłam z szafki.
Wzięłam telefon do ręki sprawdzając godzinę. Druga trzydzieści, super! Wyszłam
na korytarz, kierując się do pokoju Blase’a. Pisnęłam, kiedy kolejny piorun
uderzył. Mój brat przestraszony krzykiem wybiegł na korytarz.
-Nic ci nie jest?- spytał zaniepokojony.
-Nie, ale nie chcę spać sama. Boję się- przytuliłam się do chłopaka, a
po chwili zaprowadził mnie do siebie i posadził na łóżku.
-Chcesz herbaty, albo kawy?
-Herbatę poproszę- uśmiechnęłam się blado. Blondyn wyszedł z pokoju, a
ja zwinęłam się w kłębek. Już prawię zasypiałam, kiedy dostałam sms’a od
Lysandra.
*Hej, wybacz, że piszę o tej porze, ale chcę się upewnić, czy wszystko
u ciebie okey?*
*Hej, byłoby lepiej, gdybym nie bała się burzy… Ale jestem z Blase’em,
więc jest już lepiej*
*Dziękuję, że do mnie napisałeś*
*Dla ciebie wszystko*
Po ostatniej wiadomości uśmiechnęłam się do telefonu i przytuliłam go
do serca. W tym samym momencie wrócił Blase z dwoma kubkami gorącej herbaty
truskawkowej.
-Dzięki- odpowiedziałam biorąc od brata kubek. Siedzieliśmy w
ciszy,
słuchając jak deszcz obija się o parapet. Około godziny piątej
czterdzieści
przestało grzmieć, ale nadal padało. Skrzywiłam się na myśl o
dzisiejszej
pogodzie. Do pokoju weszły psiaki łasząc się do nas. Po skończonych
trzech
kubkach herbaty cała nasza czwórka usnęła na łóżku niebieskookiego.
Obudził nas
dopiero dźwięk budzika. Przetarłam zmęczona oczy i powłóczyłam nogami do
swojego pokoju chcąc się ogarnąć. Z szafy wyjęłam standardowo czarne
rurki,
kwiecisty crop top i jasną, luźną bluzkę z długim rękawem, którą
dostałam od
mamy w prezencie, kiedy się wyprowadzaliśmy. Biorąc jeszcze bieliznę
poszłam do
łazienki umyć się i wymalować. Z mokrymi włosami wyszłam z pokoju chcąc
zrobić
sobie śniadanie. Zrobiłam kanapkę z serem, szynką, sałatą i ogórkiem po
czym
spałaszowałam ją szybciutko i wróciłam do siebie suszyć i prostować
włosy.
Stwierdziłam, że głupotą byłoby zostawić je rozpuszczone, więc zrobiłam
luźnego
koka i biorąc plecak i telefon zeszłam na dół do przedpokoju ubierając
czarne
martensy i czarną, skórzaną kurtkę po czym wyszłam z domu zakluczając
drzwi. Nie wzięłam parasola i to był chyba błąd, bo na pewno dzisiaj
będzie jeszcze
padać. Westchnęłam cicho i poszłam dalej. W szkole poszłam pod szafkę
schować
kurtkę i w tym momencie przypomniał mi się notatnik, który znalazłam z
Lysandrem. Wyjęłam telefon i napisałam krótkiego sms’a do białowłosego.
*U mnie w domu o 19. Musimy pogadać*
Nie czekając na odpowiedź udałam się na zajęcia.
Po lekcjach i przerwach
spędzonych z dziewczynami poszłyśmy na halę zaczynając intensywną próbę. W
trakcie rozgrzewki Kim włączyła muzykę, więc ćwiczyło się jeszcze przyjemniej.
Dziewczyny rozciągały się jeszcze, a ja sprawdziłam wiadomość od pięknookiego.
*Mamy dzisiaj próbę, ale przyjdę, kiedy tylko skończymy*
*Okey*
-Ejj Jess! Na randkę się później umówisz! Mamy dużo pracy i musimy się
skupić!- skarciła mnie Roza. Odłożyłam telefon i dołączyłam do dziewczyn.
Około
godziny 17.30 skończyłyśmy i wróciłyśmy do domu.
Kiedy przekroczyłam próg,
Blase mnie wyminął i wyszedł z krótkim „pa”. Wzruszyłam ramionami i
zamknęłam
za nim drzwi. Zostawiłam w przedpokoju kurtkę i buty i ruszyłam do
kuchni. Nie
byłam zbytnio głodna, więc wzięłam jabłko i poszłam do pokoju. Kończąc
„posiłek” wyjęłam z szafy czarne legginsy i sweter baggy w różnokolorowe
wzory
po czym przebrałam się w nie. Zrobiłam jeszcze pranie, trochę
posprzątałam w
pokoju i oglądnęłam jakiś film. Lysander dalej nie przychodził, a
dochodziła dwudziesta druga. Zaczęłam się trochę martwić, ponieważ Blase
wrócił jakieś 10 minut temu.
Postanowiłam do niego zadzwonić, więc odszukałam w telefonie jego numeru
i
kliknęłam połącz.
-Halo?- odebrała jakaś dziewczyna, co bardzo mnie zdziwiło –Halo?-
potrząsnęłam głową i odezwałam się.
-Yh, dzień dobry, jest Lysander?- w ogóle się tego nie spodziewałam.
Lysander i jakaś dziewczyna. Czy on przede mną coś ukrywa.
-Lysander jest zajęty. Mam coś przekazać?
-Tak. Proszę przekazać, że dzwoniłam.
-Nie ma problemu- rozłączyła się. Byłam jednocześnie szczęśliwa, że nic
mu nie jest i wściekła. Kim jest do cholery ta dziewczyna?! Czy długo ją
zna? Czy jest coś między nimi? A jeśli tak to ile to trwa? A jeśli on mnie… niee, to niemożliwe.
Lysander taki nie jest. No, ale z drugiej strony nie znam go za dobrze.
Krążyłam po pokoju kalkulując wszystko. Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. No
to zaraz się dowiemy co to miało do cholery znaczyć! Szybko zeszłam na
parter i otworzyłam drzwi wpuszczając „mojego chłopaka” do środka.
-Witaj- chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
-Ta, cześć- syknęłam. Chłopak rozebrał się z płaszcza i butów i
ruszył za mną do pokoju.
-Wybacz, że tak długo, ale miałem po drodze mały problem.
-Wiem. Dzwoniłam do ciebie i rozmawiałam z „twoim problemem”- Lysander
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął –Wytłumaczysz mi to
jakoś?
-Ależ oczywiście- powiedział tak spokojnym głosem, że myślałam, że go
uduszę –Po próbie szedłem do ciebie i spotkałem Ninę- Ninę?! Jaką Ninę?! –Dziewczynę,
którą poznałem na jednym z naszych koncertów, od tamtego czasu chodzi za mną
krok w krok. Nic do niej nie dociera. Nie wiem co mam zrobić, żeby się od niej
uwolnić.
-Jak to co? nie możesz jej powiedzieć wprost, że nie życzysz sobie,
żeby za tobą łaziła?!- zaśmiałam się panicznie.
-Nie chcę być nieuprzejmy- ależ oczywiście, szlachetny Lysander.
-A skąd miała twój telefon?
-Powiedziała, że nie może złapać jej pieska, więc zostawiłem koło niej
torbę, w której był telefon i poszedłem szukać tego psiaka. Pewnie zadzwoniłaś
właśnie wtedy, a Nina wyjęła telefon i odebrała.
-Yhm- analizowałam wszystko, co mi powiedział –Przepraszam, że jestem
taka nieufna. Ale martwiłam się o ciebie. Myślałam, że przyjdziesz z Blase’em,
ale on dawno już wrócił, a ciebie nadal nie było- westchnęłam i usiadłam koło
chłopaka na łóżku przytulając się do niego. Ten objął mnie ramieniem i pocałował
w czubek głowy.
-O czym chciałaś porozmawiać?
-A! właśnie!- podeszłam do biurka i wzięłam notatnik, wracając do
białowłosego –O tym. Obiecałam to obiecałam- westchnęłam i otworzyłam notes.
Kartki w nim były wypłowiałe i bardzo delikatne. Większość była zapisana, ale
na tyle pozostało jeszcze parę wolnych stron –To jakiś pamiętnik?
-Albo dziennik- spojrzeliśmy na siebie, a potem znowu na zeszyt.
Przekartkowałam go delikatnie i zatrzymałam się na wklejonym do niego
zdjęciu
jakiejś dziewczyny –Przypomina trochę ciebie- spojrzałam na niego
zdziwiona.
Dziewczyna na fotografii miała okrągłą twarz i krótsze ode mnie blond
włosy. Wyglądała naprawdę pięknie. Zaraz obok zdjęcia był zapisek,
że kobieta na zdjęciu miała na imię Antonina i była ukochaną właściciela
tego
notatnika –Musiał ją naprawdę kochać. Spójrz na to! Na te wszystkie jej
opisy-
przeglądaliśmy kolejne kartki zatrzymując się na kolejnym zdjęciu małej
dziewczynki z notką, że była to ich córka- Dorota, a parędziesiąt kartek
dalej
kolejne zdjęcie „Nie jestem w stanie wyrazić mojego szczęścia na kartkach
papieru. Kiedy urodziła się nasza druga córka- Urszula nie mogę posiąść się z
radości. To wspaniale mieć takie córki i wspaniałą, piękną i mądrą żonę. Dalej
nie mogę w to uwierzyć, że wybrała takiego biedaka, jak ja. Mogła ułożyć sobie
życie z kimś z wyższej klasy, a jednak wybrała mnie. To prawdziwe szczęście i
żadne pieniądze, ani żadne dobra materialne nie byłyby w stanie mi tego
zastąpić”. Byłam wzruszona jego notatkami. Zawsze wspominał swoją żonę. Pisał
jaka jest dobra i piękna i mądra i jak bardzo ją kocha. Przeglądaliśmy jeszcze
przez chwilę notatnik, ale Lysander musiał już iść, więc odprowadziłam go do
drzwi i pożegnałam długim pocałunkiem. Wracając do siebie chciałam odnieść notes
na biurko, ale upadł mi na ziemię. Podniosłam go i spojrzałam na stronę, na
której się otworzył. Ujrzałam kolejne zdjęcie, na którym byłą ta sama kobieta z jakimś mężczyzną, chyba autorem notatnika. Był
bardzo podobny do Lysandra. Wzruszyłam ramionami i odłożyłam go na swoje miejsce
po czym przeciągnęłam się i ziewnęłam. Byłam tak strasznie zmęczona, że tylko
nastawiłam budzik i położyłam się do łóżka zasypiając prawie natychmiast.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz