wtorek, 9 sierpnia 2016




Episode 10

Rano obudziły mnie ciche mruknięcia białowłosego. Wyswobadzając się z jego objęć weszłam do łazienki, żeby się trochę odświeżyć. Niestety nie miałam nic na przebranie i musiałam znowu ubrać koszulkę Lysandra. Wymyta wyszłam z pokoju i zeszłam na dół szykując dla nas śniadanie. Kiedy naleśniki były już gotowe do kuchni wszedł zaspany Leo. Widząc mnie u nich w domu, ubraną w koszulkę jego brata lekko się uśmiechnął.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry- odparłam melodyjnie i dygnęłam na co chłopak się zaśmiał –Śniadanie podano- położyłam na stole górę naleśników z serem, cukrem lub dżemem –Smacznego- powiedziałam brunetowi i chwyciwszy jednego z placków zajęłam jedno z miejsc przy stole.
-Wzajemnie- odpowiedział także zabierając jednego rozkoszując się nim przesadnie. Trochę rozmawialiśmy i od czasu do czasu śmialiśmy się. Rozalia nie kłamała, mówiąc, że Leo jest świetnym towarzyszem. Bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało –Cieszę się, że Lysander się z tobą związał. Wydaje się być bardziej otwarty i łatwiej jest z nim porozmawiać- w tym samym czasie do kuchni wszedł pięknooki –O wilku mowa.
-Rozmawialiście o mnie?- spytał zaskoczony całując mnie w policzek.
+Tak! Mówiłam Leo, że w nocy strasznie chrapiesz- puściłam brunetowi oczko i spojrzałam na rozbawioną minę Lysa.
-Jakoś nie słyszałem, żebyś się skarżyła- wziął jednego naleśnika –Ya to ty się strasznie wiercisz. Nie można z tobą spać, bo zrzucasz z łóżka, a o walce o kołdrę to już nie mówię- trzepnęłam go w ramię śmiejąc się –A tak na serio, to śpisz jak dziecko.
-Chcesz powiedzieć, że trudno mnie obudzić i obśliniam poduszkę?- uśmiechnęłam się wstając i myjąc ręce z tłuszczu.
-To, że śpisz słodko i spokojnie. Czasami przetrzesz oczy jak jakieś małe zwierzątko- uśmiechnął się także myjąc ręce. Leo jeszcze chwilę z nami porozmawiał, a później wrócił do siebie. Posprzątaliśmy po śniadaniu i także ruszyliśmy do pokoju białowłosego.
-Umiesz grać na wszystkich tych instrumentach?- spytałam podnosząc jedną z gitar elektrycznych.
-Na niektórych. Nie mam teraz za bardzo czasu uczyć się grać.
-Yagrasz mi coś?- zapytałam i podałam mu gitarę trzymaną w ręku. Chłopak zamyślił się i zagrał jakąś melodię. Kiedy skończył pocałowałam go w policzek. Chłopak odłożył gitarę i podszedł do mnie złączając nasze wargi. Jego pocałunki były jeszcze bardziej namiętne niż w domu u Rozalii. Przeszliśmy do łóżka kładąc się na nim, ani na chwilę nie przerywając pocałunków. Skorzystałam z okazji i włożyłam dłonie pod jego koszulkę, rozkoszując się dotykiem jego torsu i brzucha. Białowłosy podłożył rękę pode mnie, przez co wygięłam plecy w łuk. Przesunął kciukiem wzdłuż kręgosłupa, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kolorowooki widząc, że tym gestem działa na mnie, ponowił ruch zatrzymując się na zapięciu stanika odpinając go. Jego pocałunki z ust przeszły na policzek, żuchwę, szyję i obojczyk. Wyjęłam ręce spod jego koszulki i wsunęłam je w jego gęste włosy. Chłopak podwinął mi koszulkę na wysokość biustu i zaczął całować mój brzuch zniżając się coraz niżej, a ja nie potrafiłam go powstrzymać. Kiedy zszedł do wysokości pępka do pokoju wparował Kas z Rozalią, a my odskoczyliśmy od siebie najdalej, jak się tylko dało.
-No proszę, proszę- uśmiechnęła się zadziornie Rozalia –Przyniosłam ci ubrania, ale chyba ich nie potrzebujesz- zaśmiała się kiedy podbiegłam do niej i wzięłam swoje rzeczy.
-Rozo!..- warknęłam zażenowana jej komentarzami. Nie słuchając już nikogo, weszłam do łazienki, zostawiając Lysandra na pastwę tej dwójki. Przebrana i wymalowana wyszłam z pomieszczenia ustępując je całemu czerwonemu białowłosemu. Wymieniłam z nim współczujące spojrzenie i przepuściłam go do łazienki –Gdzie Blase?
-W salonie z Leo- uśmiechnęła się białowłosa i usiadła na łóżku –Kas, a gdzie twoje kucyki i miś?- zaśmiała się cicho pod nosem.
-Udało mi się wymigać- wzruszył ramionami i podszedł do drzwi.
-A ty gdzie?
-Idę się czegoś napić. Ktoś, coś?- pokiwałyśmy przecząco głowami, a czerwony odwrócił się i wyszedł. Po chwili z łazienki wyszedł kolowooki i wszyscy ruszyliśmy do szkoły. 
Jeszcze nigdy droga do budy nie wydawała się taka świetna! Gadaliśmy o różnych śmiesznych rzeczach i naszych życiowych wpadkach, dobrze się przy tym bawiąc. Nawet Kastiel brał udział w tej wymianie zdań. Po zaskakująco szybkim dojściu do szkoły, chłopaki pożegnali się z nami i podeszli w kierunku ich grona, a ja udałam się wraz z Rozą na lekcje.
-Iris świetnie wygląda w nowej fryzurze- powiedziałam nie mogąc powstrzymać się pochwalenia, że widziałam ją jako pierwsza.
-Mam rozumieć, że byłyście razem u fryzjera? Będę musiała ją później poszukać, bo skręca mnie z ciekawości- weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy miejsce w przedostatniej ławce. Lekcje były długie i męczące. Nauczyciele się na nas chyba dzisiaj uwzięli, bo każdy pytał, albo robił niezapowiedzianą kartkówkę. Na całe szczęście potraktowali mnie ulgowo, bo „jestem nowa”, więc tylko siedziałam i patrzyłam w okno –Chłopaki mają teraz wf, idziemy ich pooglądać?- spytała mnie przyjaciółka, kiedy miałyśmy wracać do domu. Spojrzałam na nią pytająco, a ona się cicho zaśmiała –Jest dzisiaj naprawdę ciepło, a oni grają na boisku za szkołą. Jeśli trochę poćwiczą zaczną ściągać koszulki!- pisnęła mi do ucha podekscytowana –Będziesz mogła pooglądać Lysa- szepnęła na co się wyprostowałam.
-Idziemy!- pospiesznym krokiem zawróciłam, na co złotooka parsknęła śmiechem. Usiadłyśmy na ławce najbliżej szatni, która znajdowała się koło boiska i czekałyśmy, aż chłopaki z niej wyjdą. W między czasie do Rozy zadzwonił telefon.
-Holo?- rozmawiała bawiąc się kosmykiem włosów –No mam... Jest teraz koło mnie, więc mogę zapytać- spojrzałam na nią zaciekawiona –No już- skierowała swój wzrok na mnie –Masz czas do końca tygodnia po szkole? Pasowało by ogarnąć próby i jeszcze się spotkać i wymyślić stroje- kiwnęłam głową na znak, że jestem wolna. Roza uśmiechnęła się –Mówi, że ma czas- spojrzała w stronę szatni, z której można było usłyszeć krzyki –No to do jutra, paa- rozłączyła się –Już nie mogę się doczekać soboty! Rozwalimy system!- krzyknęła z entuzjazmem. Chłopcy pomału zaczęli wychodzić na zewnątrz. Byli ubrani w niebieskie koszulki i czarne spodenki. Kiedy nas zauważyli, trochę się speszyli, ale za wszelką cenę chcieli to ukryć. Ustawili się przed nami na zbiórce, a nauczyciel stanął koło nas otwierając dziennik w celu sprawdzenia obecności. W grupie szybko odnalazłam Kastiela, James’a i Jade’a uśmiechających sié do nas od ucha do ucha, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Lysandra.
-Scott?- spytał nauczyciel.
-Jestem- w tym samym momencie białowłosy wyszedł z szatni i ustawił się na końcu szeregu. Chyba nas nie widział, albo nie zauważył, bo dopiero wtedy, kiedy jakiś chłopak stojący koło niego szepnął mu coś na ucho. Spojrzał na nas i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłyśmy uśmiech, a pięknooki poszedł się rozgrzewać. Ich ćwiczenia rozgrzewające trwały bardzo krótko i wyglądały dość zabawnie. Czasami zaśmiałyśmy, co zwracało na nas uwagę, ale chłopcy zbytnio się tym nie przejmowali.
-Dobra! Dziewczyny mogę liczyć na poinformowanie chłopaków, kiedy lekcja się skończy? Co prawda mają dzisiaj dwie godziny, ale niektórzy bez krótkiej przerwy zejdą na tym boisku- cała nasza trójka się zaśmiała.
-Nie ma sprawy!- krzyknęła Roza wycierając dłonią łzę.
-Dobra panowie! Dziewczyny tutaj rządzą! Niedługo wrócę- wuefista podał mi piłkę do nogi i odszedł. Chłopaki popatrzyli po sobie zdziwieni i podeszli do nas. Byłam trochę zawstydzona, kiedy tylu chłopców patrzyło na mnie.
-Ym, okey! Podzielcie się na dwa składy, jak tam wam pasuje!- powiedziałam stanowczo na co się cicho zaśmiali.
-Ty! Dzieciuchu! Nie powinnaś być już w domku i spać?- odezwał się Kastiel odwracając się do mnie plecami. Korzystając z okazji rzuciłam w niego piłką. Niestety zbyt lekko, bo ledwo co poczuł. Odwrócił się z powrotem do mnie i odrzucił mi piłkę, którą ledwo co złapałam.
-Ja tu teraz żądzę, więc jak nie chcesz siedzieć przez dwie godziny na ławce karnej to lepiej dla ciebie, jak grzecznie wykonasz moje polecenia- spiorunował mnie wzrokiem i już się nie odezwał.
-Uuu! Kastiel! Nigdy cię nie widziałem takiego posłusznego!- krzyknął jakiś chłopak na co czerwony przewrócił oczami. Chłopaki podzielili się na dwa równe składy, a ja podałam im piłkę, żeby mogli grać. 
Po 15 minutach gry poleciały pierwsze koszulki, które spoczęły koło nas na ławkach. Ci, którzy przychodzili je odłożyć albo do nas mrugali, albo chwilę zagadywali, a ja czułam się trochę onieśmielona. Masz chłopaka! W połowie lekcji nawet Lysander zdjął górną część garderoby i podchodząc do nas podał mi koszulkę, abym jej pilnowała po czym pocałował mnie namiętnie. W tym momencie wszyscy zamiast na grze skoncentrowali się na mnie i na białowłosym, który wrócił na boisko. Odruchowo przygryzłam wargę słysząc głupie komentarze, albo pogwizdywania. Wuefista po lekcji z chłopakami się nie pojawił, więc, kiedy tylko chłopaki oddali mi piłkę poszłyśmy zanieść ją do kantorka po czym rozdzieliłyśmy się i każda poszła w swoją stronę. 
Wchodząc do domu, ściągnęłam buty i od razu poszłam na górę zrobić lekcje i iść się położyć. Wiedziałam, że jest wczesna pora, ale ja byłam zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć. Umyta i przebrana w wygodniejsze rzeczy położyłam się do łóżka i zasnęłam.



###
hej hej :D przepraszam za jakie dziwne znaki czy co w tym rodzaju, ale moja klawiatura wariuje i nie mogę sobie dać z nią rady ;( tak czy siak rozdział wstawiłam i jestem dumna ^.^ mam nadzieje, ze wam się spodobał <3! zachęcam do komentowania i życzę miłego dnia :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz